English translation - below.
Czasem
wydaje mi się, że małe dzieci widzą rzeczy, których my, "dorośli" nie widzimy.
Zasłania nam je kotara dorosłości. Patrzymy tylko oczami. A dzieci
potrafią złapać okruszki magii w swoje małe rączki. Pomyślałam tak
kiedyś patrząc na moją siostrzyczkę kiedy była jeszcze niemowlęciem.
Przyłapałam ją jak gadała (w niemowlęcym języku, rzecz jasna) z kimś, z
czymś nad swoją główką. Mama powiedziała, że pewnie widzi jakiś cień...
Cienia nie było - był za to mały, prywatny dziecięcy świat do którego my,
dorośli mamy dostęp bardziej ograniczony (co nie znaczy, że nie mamy go
wcale...).
Muzyka
(jak i inne rodzaje sztuki) jest nam potrzebna żeby zbliżyć się do tego
świata. Żeby spotkać ukryte w kwiatach wróżki. Ja, słuchając jej, kilka
napotkanych wypuściłam do ogrodu na kartce. Teraz mogą strzec pierwszych
chwil malucha:
To plansza noworodka - "Mój pierwszy krok", "moje pierwsze słowo" - do zapisywania chwil niepowtarzalnych i przełomowych.
Gdy dziecko jest już trochę starsze, jego łącznikami między tajnym,
dziecięcym światem, a światem dorosłych stają się maskotki. Pluszowy miś
lub króliczek dostaje duszę - i to nie byle jaką: duszę Przyjaciela. Zwierzątko, nawet takie z gałganków czy pluszu, to
przyjacielska, fascynująca istota. A żywe (jak dorośli mawiają: "prawdziwe")? Z żywymi dzieci rozumieją się
bez słów.
Plan lekcji z leśnymi przyjaciółmi, z których każdy strzeże innego dnia.
Obie rzeczy można znaleźć w moim sklepiku na etsy.com, który niedawno (re)aktywowałam.
Żeby do niego zawędrować, wystarczy kliknąć tu:
Wkrótce będą dostępne także w wersji polskiej.
Przyjaciele...
czy na pewno zapomniani? Znam śmiałków, którzy nawet teraz, będąc
dorosłymi ludźmi, wychodzą na spotkanie wróżkom (:*). Gdzieś w środku
wciąż przerażają mnie (jak kiedyś) dumne, milczące lalki z porcelanowymi
twarzami, a pluszowe misie (czy - aktualnie - pluszowy brokuł) wciąż darzone są
cichym szacunkiem zarezerwowanym dla powierników tajemnic. I szczerze,
uwielbiam rozmawiać z moim kotem. Cóż, z pewnych rzeczy chyba nie warto
tak do końca wyrastać...
EN
Sometimes it seems to me that young children can see things that we, "adults", don't see. Curtain of adulthood hides them from us. We look only with the eyes. And children can catch the crumbs of magic in their little hands. I thought so once, looking for my sister when she was still an infant. I caught her as talked (in baby language, of course) with someone, with something over his head. Mama said she probably sees a shadow... There was no shadow - there was a small private children's world to which we, the adults have more limited access (which does not mean that we do not have it at all...).
Music (and other forms of art) is the thing that we need to get closer to this world. To meet the fairies hidden in flowers. When I was listening to it, I let a few encountered into the garden on paper. Now they can protect the baby's first moments:
(photo)
This is the board of a newborn - "My first step," "my first word" - to save the unique and groundbreaking moments.
When the child is already a bit older, the role of a connector between the secret world of children and adults world belongs to mascot. Teddy bear or bunny gets a soul - and not just first served: the soul of a Friend. Pets, even those with a rag and plush, are friendly, fascinating creatures. And living ones (as adults say, "real")? Children and animals can understand each other without words.
(photo)
Timetable with forest friends, each of which guards the other day.
Both things can be found in my shop on etsy.com, recently (re)activated. To wander to it, just click here:
Soon they will available also in polish version.
Friends ... Are you sure that they're forgotten? I know the daredevils who even now, being grown up, go out to meet the fairies (:*). Somewhere in the middle (as it was in the past) proud, silent dolls with porcelain faces still scare me, and teddy bears (or - now - broccoli made of plush) - I'm still respecting them with esteem reserved for the trustees of secrets. And sincirely, I love talking to my cat. Well, some things probably are not worth to grow out of them...