poniedziałek, 3 września 2012

Nie dopita herbatka / Unfinished tea

English translation - below.

Oto mała retrospekcja z wyprawy, którą odbyłyśmy w duecie z Mariczką. Czas: 13-15 sierpnia. Kierunek: Duszniki Zdrój. Akcja: WPA4 (Wszelkie Przejawy Artyzmu). Misja: malowanie ścianki (w moim przypadku) pisarsko-poetyckie inspiracje (w przypadku marikowym) plus zwiedzanie. Niekwestionowany urok zastanych na miejscu krajobrazów (w połączeniu z potrzebą odpoczynku <!> od pędzli i farb oraz zakręconą organizacją całej imprezy) sprawił, że ostatni punkt  przeważył. Ścianka nie dokończona, herbatka nie dopita, chillout zaliczony. :)


Dziewczyny w pociągu się nie nudzą, a czasem mają nawet małe ataki głupawki ;p (spróbujmy to wytłumaczyć uderzeniami tlenu do głowy - im bardziej pagórkowaty krajobraz, tym większe nasilenie objawów). :D 


Na szczęście, są pod ręką narzędzia terapeutyczne - papier i cienkopis (panaceum na wszystko). Pociąg do rysowania (w pociągu) zwycięża. No to jedziemy! Efekty:




... A to słowa Grace Murray Hopper (dos. tłum. "Statek w porcie jest bezpieczny, ale nie po to statki są budowane"), cytat który baaardzo mi się spodobał i stał się jednym z najbliższych memu sercu - a znalazłam go tutaj. Myślę, że jeszcze kiedyś wrzucę go na mur. ;)

Ale ostatecznie zadecydowałam, że (tym razem) na ściance wylądować mają te trzy panie:



Ok, jesteśmy na miejscu. Tuż przy dworcu wita nas taka oto, skąpo odziana, bezwstydna dama. Miła, tylko troszkę drewniana.



Malowanie:





 She's a bitch!




Foto: Bartłomiej Berczyński vel Pushek

Nie dopita herbatka :)


A parę godzin po naszym przyjeździe posłuchałyśmy na żywo naprawdę fajnej muzyczki, la la la. Scoffersi, taddam:


 Zespół Scoffers, "Joulie". Kamera: P. Wieczorek/ Scoffers band, "Joulie". Camera: P. Wieczorek

Więcej scoffersowania można posłuchać tutaj.

Podsumowując - polecam Duszniki Zdrój. Scoffersów też polecam (i pozdrawiam ;)). I wyprawy pociągiem z Mariczką (oraz wyprawy w ogóle). :D A ja sama - na pewno "polecę" jeszcze gdzie indziej namalować plotki przy (już dopitej) herbatce.

EN


Here is a flashback from the last trip with Marika. Direction: Duszniki Zdroj. Action: WPA4 (All Signs of Artistry). Mission: painting the walls (in my case) writer-poetic inspiration (for Marika) + sightseeing. Unquestionable charm of landscapes (in combination with the need for a break <!> from the brushes and paints and twisted organization of the event) made ​​the last point prevailed. The wall is not completed, tea - unfinished, chillout - check. :)

[photo]

Girls on the train do not get bored, and sometimes are even getting a little bit freaky (Let's try to explain this with the oxygen blows to the head - the more hilly landscape, the greater the severity of symptoms). :D

[photo]

Fortunately, there are therapeutic tools at hand - paper and fineliner (panacea for everything). Tryin' to draw on the train wins. Here we go! effects:

[photo]
[photo]
[photo]

... It's a quote of Grace Murray Hopper ("A ship in port is safe but that's not what ships are built for") that I liked sooooo, it became one of the closest to my heart - and I found it here. I think that some day I'll make it on the wall. ;)

But finally I decided, that (this time) on the wall will appeare those three ladies:

[photo]
[photo]

Ok, here we are. Right by the train station welcomes us so scantily clad, shameless lady. She's nice, but a little bit... wooden.

[photo]

Painting time.

[photo]
[photo]
[photo]

She's a bitch!

[photo]

Unfinished tea :) 

And couple hours after our arrival we have listened some really good live music, la, la laaah. Check this out - Scoffers:

[movie]

Mor from Scoffersband you can listen here.

To sum up - I recommend Duszniki Zdroj. I also recommend (and greet) Scoffers. And train trips with Marika (and trips generally). And I'll definitely "fly" somewhere else to paint those gossips with (yet finished) tea.

4 komentarze:

  1. She's a bitch rządzi!

    Relacja taka że prawie poczułam jakbym Ci zza ramienia zaglądała ;) ekstra.

    Chciałabym kiedyś Twoje dzieło na żywca zobaczyć. Może kiedyś 8)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja mam nadzieję, że kiedyś uda się na żywo - zza ramienia albo lepiej, ramię w ramię! ;D

      Usuń
  2. No to do zobaczenia "nie wiadomo kiedy" ;)

    OdpowiedzUsuń